|
|
O Kościele
P. Skąd wiesz o tem, co Bóg objawił? O. O tem, co Bóg objawił, wiemy z nauki Kościoła. Kościół uczynił Bóg składem prawd, w które wierzyć powinniśmy; Kościół słuchać trzeba; światłem Kościoła, który jest, jak powiada święty Paweł, podstawą i filarem prawdy, rozróżniać należy prawdy objawione od nieobjawionych. Jezus Chrystus obiecał Kościołowi swemu, że zawsze będzie z nim, gdy on nauczać będzie, i wspierać go bez ustanku duchem prawdy; nie powinniśmy więc lękać się, iżby Kościół mylił się w swych postanowieniach co do nauki. Przypuszczać w tem cień błędu byłoby to obwiniać Jezusa Chrystusa o niedotrzymanie obietnic; byłoby to zarzucać nie tyle Kościołowi, ile samemu Jezusowi Chrystusowi, który jest jego zwierzchnikiem, głową, przewodnikiem; byłoby gardzić i Jezusem Chrystusem i Ojcem, który go zesłał według tych słów Zbawiciela, wyrzeczonych do jego apostołów: „Kto was słucha, mnie słucha, a kto wami gardzi, mną gardzi; a kto mną gardzi, gardzi Onym, który mię posłał” (Qui vos spernit, me spernit et qui me spernit, spernit eum qui isit me. Luc. X. 16). Prawdziwi członkowie Kościoła Apostaci więc, heretycy i schizmatycy przestają być członkami Kościoła, choćby Kościół wyraźnie ich nie wyklinał, gdyż odłączenie ich dobrowolnym jest i od Kościoła niezależnym; dlatego to nigdy zdarzyć się nie może, że apostatów, heretyków i schizmatyków za wyłączonych ze społeczności swojej Kościół uważać nie będzie; w przeciwnym razie Kościół przestałby być Kościołem, cios śmiertelny sam boskiemu swojemu ustrojowi, jedności wiary i jedności głowy, wymierzając. Ks. Jan Nepomucen Opieliński. Komentarz do cenzur kościelnych po dziś dzień obowiązujących. Jeden jest Kościół Napisane jest u proroka Izajasza: z Syjonu wyjdzie światło i słowo Pana z Jeruzalem. Nie w tej górze Syjon upatruje więc Izajasz obronę, lecz w górze świętej, którą jest jest Kościół, który na całym globie rzymskim pod całym niebem wznosi głowę... Duchowym Syjonem jest więc Kościół, w którym przez Boga Ojca jest ustanowiony królem Chrystus, a Kościół ten jest na całym globie ziemskim, na którym jest jeden Kościół katolicki. św. Opat z Milewe Jedność jest w Kościele Kto bowiem oddzielony od Kościoła łączy się z cudzołożnicą, jest odsunięty od obietnic Kościoła i nie dojdzie do nagrody Chrystusa ten, kto porzucił Kościół Chrystusa... Kto nie utrzymuje tej jedności, nie zachowuje prawa Bożego, nie zachowuje wiary Ojca i Syna, nie dąży do życia i zbawienia. Bóg jest jeden, Kościół jeden, jedna wiara, lud jeden - połączony związkiem zgody w trwałą jedność ciała. Jedności nie można pokrajać ani rozbić jednego ciała przez niezgodność spoiwa. Nie może [Kościół]... z poszarpanym wnętrzem być rozdarty na kawałki. Cokolwiek od karmiącego rdzenia się oddzieli, nie będzie mogło tak oderwane żyć ani oddychać. św. Cyprian Prawdziwy Kościół przechowuje prawdziwą religię Sam tylko prawdziwy Kościół przechowuje prawdziwą religię; on jest źródłem prawdy, siedzibą wiary, świątynią Boga, kto doń nie wchodzi lub zeń wychodzi, nie ma nadziei życia i zbawienia wiecznego.” (De Div. Inst. Lib. 4 c. Ult.). Laktancjusz Kościół wszystkich dusz na świecie Wszyscy wy zatem, bogowie poszczególni, bogowie ras i narodów, nie jesteście prawdziwym Bogiem, bo nie jesteście Bogiem powszechnym, katolickim. A ty, święty Kościele, kiedy widzę, jak jeden tylko między tymi wszystkimi religiami i sektami ciasnymi, przywiązanymi do miejsca, do jednej jakiejś góry, doliny, załomu gruntu, kasty albo szkoły, wznosisz swój wspaniały sztandar z godłem: Ecclesia catholica, Kościół wszystkich dusz na świecie – uwielbienie moje dla ciebie nie ma granic. Ks.
bp Louis Emile Bougaud, Kościół. Poznań 1925, s. 146 Jedność cechą prawdziwego Kościoła Ponieważ
prawda z natury swej jest tylko jedna, Kościół, któremu powierzoną
została, jeden jest również. A ponieważ skarb prawdy dlatego tylko
został Kościołowi powierzonym, ażeby szafując nim oświecał dusze
wszystkie jednym i tym samym światłem, przetoż Kościół sprowadza
jedność. To go odróżnia od fałszywych religii; to jest cecha, po której
go zawsze będzie można poznać. tamże,
s.
165. Niezmienność nauki Kościoła W sporach
tak zawikłanych, tak subtelnych, w tak delikatnej nieraz materii Kościół
rozstrzyga tak dokładnie, że nigdy nie potrzebuje do nich powracać. To,
co było orzeczonem w Nicei, w Efezie, jest orzeczonem na wieki. Chociażby
świat istniał przez lat dziesiątki tysięcy, przy końcu jego istnienia
będą wierzyć w to, będą nauczać tego, co ogłoszono na soborze
Watykańskim. Co za pewny rzut oka! jaka zupełna i boska intuicja! Ludzie
mylą się i naprawiają swoje błędy. Św. Augustyn pisze swoje „Odwołania”;
św. Tomasz odrzeka się niektórych doktryn, które dawniej wyznawał. Kościół
– nigdy. Reformuje swoje obyczaje; nigdy nie odmienia wyroków. Od razu,
bez wahania i poprawek mówi to, co trzeba, a to co mówi, mówi raz na
zawsze. tamże, s. 201-202. Wszyscy ochrzczeni stają się członkami Kościoła katolickiego Ochrzczony staje się członkiem mistycznego ciała Chrystusa, tj. Kościoła i dlatego ten Sakrament nazywa się drzwiami Kościoła. „Albowiem jako ciało jedno jest a członków ma wiele, a wszystkie członki ciała, choć ich wiele jest, wszakże są jednym ciałem, takżeć i Chrystus. Albowiem w jednym Duchu my wszyscy w jedno ciało jesteśmy ochrzczeni... lecz wy jesteście ciałem Chrystusowem” (1 Cor. 12.12). Dekret Soboru Florenckiego dla Ormian tak o tem mówi: „Pierwszym Sakramentem jest chrzest, który jest drzwiami życia duchowego: przez niego bowiem członkami Chrystusa i Kościoła się stajemy”. O tych, którzy w Zielone Święta przez Apostołów zostali ochrzczeni jest powiedziane, iż do Kościoła zostali wcieleni: „i przyłączone (do wiernych, do Kościoła) dnie onego jakoby 3.000 dusz” (Act. 2. 41.). Tem samem otrzymuje ochrzczony prawo do wszystkich dobrodziejstw, przywilejów i łask Kościoła, przedewszystkiem prawo do przyjęcia ważnie innych Sakramentów. Bo „kto nie ma charakteru sakramentalnego, żadnego innego Sakramentu nie może przyjąć” (św. Tomasz in 4. dist. d. 24. q. 1.). Ale zarazem ochrzczony jest poddany pod juryzdykcję Kościoła Chrystusowego i jest obowiązany do zachowania jego przepisów. Każde ochrzczone dziecko, nawet rodziców heretyckich, dopóki nie przyjdzie do używania rozumu i samo nie oderwie się od Kościoła katolickiego, należy do tego Kościoła. Ks. dr. M. Sieniatycki, Zarys dogmatyki katolickiej. Tom IV. O sakramentach i rzeczach ostatecznych, Kraków 1931, s. 115 Jedność Kościoła Oczywista rzecz wreszcie, że Kościół Rzymski, to jest Kościół zjednoczony z biskupem rzymskim przez całkowite poddanie rozumu pod jego nauczanie, i przez poddanie woli pod jego rozkazy, posiada jedność, założoną przez Chrystusa, jedność teologiczną i apologetyczną, którą On uczynił właściwą cechą i niezmazalną pieczęcią swego Boskiego dzieła. Każda diecezja, każda parafia, każda dusza, udział biorąca w tej łączności Kościoła Rzymskiego z jego widzialną Głową, tym samym już wchodzi w łączność z jego Głową niewidzialną, z Chrystusem Odkupicielem, i znajduje się w jedności, będącej środkiem koniecznym, pewnym, w Boski sposób ustanowionym dla otrzymania zbawienia wiecznego. Ks. Jules Didiot, Słownik Apologetyczny Wiary Katolickiej podług D-ra Jana Jaugey'a, opracowany i wydany staraniem x. Wł. Szcześniaka, Mag. Teol. i grona współpracowników, T. II. Warszawa 1894, s. 342 Jedność Rzymska bynajmniej nie ma na celu zażegnania herezji; oportet haereses esse, powiedział św. Paweł [(1 Kor. XI, 19)]. Powaga [(auctoritas)] Piotra tak samo jak powaga Chrystusa nie usuwa faktycznie pomiędzy ich poddanymi namiętności i wolności, której nadużycie wiedzie do herezji. Lecz celem tej Jedności Rzymskiej jest pewną drogą prowadzić do zbawienia tych, którzy się do tej jedności przyznają, a potępić tych, co ją odrzucają, gdy, przeciwnie, przyjęcie jedności anglikańskiej tak samo nie prowadzi do nieba, jak odrzucenie jej nie prowadzi do piekła. Wielkie tedy herezje pierwszych wieków chrześcijaństwa, herezje XVI wieku i wieków przyszłych, jeśli się kiedy wytworzą, w niczym nie zmniejszą siły i znaczenia Jedności Rzymskiej. Herezje te nie są upadkiem Kościoła, tak samo jak nie są logicznym jego wynikiem, podczas gdy rozdziały i scysje, jakie zachodzą w rozmaitych sektach, są pewnym ich upadkiem i koniecznym następstwem. Doświadczenie zarówno jak teoria wykazują, że wszelkie społeczeństwo, oparte na zasadzie rewolucyjnej, z konieczności jest wydane na łup niestałości, wstrząśnień i upadku: prawdę tego aż nadto stwierdza protestantyzm i jego liczne przemiany. Wszelako, jeśli Jedność Rzymska sprzeciwia się logicznie wszelkiej herezji, to przecież nie sprzeciwia się wcale wolności umysłów i różnorodności zwyczajów poza istotowymi artykułami wiary i życia chrześcijańskiego. Nie przeraża jej bynajmniej rozliczność szkół i opinii, sama nawet rozmaitość rytów liturgicznych i praw kanonicznych, byleby centralna powaga Piotra utrzymywała się w swej sile. Nawet roczniki Kościoła stwierdzają ten fakt szczególny a na pierwsze wejrzenie dziwny, że owa rozmaitość w Kościele co dzień mocniej wykazuje konieczność jedności, każe ona coraz żywiej pożądać jej dobrodziejstw, i zacieśnia jeszcze bardziej święte jej węzły. Władza papieska nigdy nie bywa silniejsza w Kościele, jak nazajutrz po sporach biskupów i doktorów katolickich; wszyscy oni głębiej odczuwają, jak bardzo osobistą stałość i wewnętrzny pokój zawdzięczają Opoce, której bramy piekielne nie przezwyciężą. tamże, s. 344 Świętość Kościoła Ale najlepiej świętość Kościoła objawia się w życiu i w śmierci jego Boskiego Założyciela, apostołów jego, doktorów i papieży. Jakaż to olbrzymia różnica pomiędzy nimi, a takim Ariuszem, Nestoriuszem, Eutychesem, Henrykiem VIII, Lutrem, Kalwinem itd. Jakież to cele tu i tam, jakie postępowanie tu, a jakie tam, jaka mowa tu, a jaka mowa tam! Na próżno powołują się fałszywi reformatorowie Kościoła na rzekome nadużycia i zepsucie w Kościele; nie ma gorszego nadużycia i zepsucia nad herezję. Na próżno przypisują sobie przywódcy herezji tajemne jakieś posłannictwo i osobiste natchnienie, jakie ich rzekomo ustanowiło sługami i prorokami Bożymi; nie masz nic bardziej przeciwnego prawdziwej świętości, jak uważać się za posłanego, natchnionego, przeciw powadze i władzy Kościoła. Na próżno się chlubią heretycy czystością swej Ewangelii i swego przepowiadania; nie masz nic więcej nieczystego nad to, co podsuwa pycha własnego umysłu. Zresztą, anioł pychy nie przestaje być tym samym szatanem, gdy się przemienia w anioła światłości, gdy zaś powiada, że z nieba przychodzi z nową Ewangelią, św. Paweł rzucać mu w twarz każe przekleństwo. Władza uświęcająca, obiecana i udzielona przez Chrystusa prawdziwemu Jego Kościołowi, przebywa przede wszystkim na Stolicy Piotrowej. tamże, s. 348 Wszystkie nabożeństwa katolickie czy dawne czy nowe, nad którymi czuwa i którymi zarządza władza kościelna, są prawdziwie pożyteczne dla wiary, pobożności i moralności. Ci co z taką surowością przeciw nim powstają, nie znają ich takimi, jakimi one są, lecz widzieli może tylko ich trawestacje i nadużycia. Dobrze by zrobili tacy panowie, gdyby pamiętali na słowa Pisma św.: "człowiek cielesny nie pojmuje tego co jest z ducha Bożego", ale bardzo jest zdolny do bluźnienia i przekręcania rzeczy Bożych. Fakt to niezaprzeczony, że książki, pisma, rozmowy, z których najswobodniej wylewają się obelgi i naigrawania na przyjęte w Kościele praktyki pobożne, odznaczają się zwykle nadzwyczajną swobodą i moralnym zepsuciem; tym sposobem ostre słowo Pisma św. najzupełniej jest usprawiedliwione. tamże, s. 350 Katolickość Kościoła A teraz pytamy, jakiż jest prawdziwy Kościół Chrystusów, i z góry odpowiadamy: jest nim Kościół katolicki. Ale któryż to jest z szeregu istniejących Kościołów? Czy Kościół Rzymski? Czy on ma prawo nazywać się katolickim z wyłączeniem innych? Czyż Kościół katolicki nie jest ogółem wszystkich po świecie rozproszonych gmin chrześcijańskich? Czyż każda z nich nie stanowi dla siebie katolickości, tak jak stanowi chrześcijańskość dla siebie, a każdy chrześcijanin czyż nie jest katolikiem? tamże, s. 355-356 Apostolskość Kościoła Jeśli teraz sobie samym postawimy to pytanie, jeśli zechcemy wiedzieć, jakim jest prawdziwy Kościół Chrystusów, ten sam sposób rozwiązania kwestii stanie przed naszymi oczyma: gdzie jest apostolskość? gdzie jest przede wszystkim apostolskość rzymska? tamże, s. 359-360 Niedokładne ma pojęcie o przekazywaniu władzy apostolskiej ten, kto nam zarzuca wątpliwości, zaszłe w przedmiocie pewnych papieskich elekcji, – schizmy, jakie z nich wynikały, – bezkrólewia, zachodzące pomiędzy śmiercią jednego a obiorem drugiego papieża. Zdaje się on wyobrażać sobie, jakoby rzeczone przekazywanie władzy papieskiej powinno się spełniać natychmiastowo, mechanicznie, na podobieństwo fizycznego ruchu, przekazywanego przez jedną siłę drugiej. Tymczasem tak nie jest. Przekazywanie to jest faktem porządku moralnego, poddanym warunkom określonym przez samą naturę społeczeństwa kościelnego i przez dekrety właściwej władzy. Ponieważ zaś ta władza uznaje za właściwe poddać wybór nowego papieża uznaniu św. Kolegium kardynałów, przeto oczywiście wynika z tego bezkrólewie mniej lub więcej przeciągłe, w czasie którego Kościół istnieje, ale istnieje w stanie anormalnym niezupełnym, wyczekując swego zwierzchnika, swego pasterza i najwyższego nauczyciela. Z chwilą swego obioru, jakkolwiek długą byłaby zwłoka, nowo obrany papież otrzymuje dziedzictwo Piotrowe razem z biskupstwem rzymskim i zaczyna być nowym ogniwem w świętym łańcuchu apostolskości. Gdyby po jego wyborze, a przed jego śmiercią lub zrzeczeniem się godności zaszedł nowy obiór papieża, byłby to obiór żaden, a obrany kandydat nie zaliczałby się do szeregu apostolskiego. Gdy dwa naraz zaszły wybory, jeden zgodnie z prawem, a drugi przeciw prawu, to apostolskość należałaby do papieża prawnie wybranego, a nie do innego; gdyby zaś pod tym względem były jakieś niepewności, wątpliwości, spory i rozdziały, jak za czasów wielkiej Schizmy Zachodniej, nie mniej przecież byłoby prawdą, że apostolskość istnieje w prawdziwym papieżu: nic to nie znaczy, że nie jest ona na razie widoczna dla wszystkich i że dopiero później uznana bywa przez wszystkich. Trwa ona w tym papieżu, który jest pośród papieży niepewnych papieżem prawdziwym. Gdyby się wreszcie odbyło jednocześnie dwie lub więcej elekcji przeciw prawom Kościoła, wszystkie razem byłyby nieważne, ale nic by na tym nie ucierpiała apostolskość: lecz tylko Stolica papieska pozostawałaby opróżnioną, aż do chwili prawnego obioru, z którego wychodzący papież byłby dalszym ciągiem papieskiego i apostolskiego rodu. Smutne to bez wątpienia i bolesne wypadki takie przeciągłe bezkrólewia, niepewne i sporne elekcje, takie rozdziały Kościoła na części sobie wzajem przeciwne. Ale zauważyć trzeba, że one nie o większe przyprawiają niebezpieczeństwo apostolskość aniżeli jedność Kościoła. Boć zresztą, jeśli pewna część biskupów i wiernych myli się w dobrej wierze co do osoby prawdziwego papieża, myli się ona niedobrowolnie, ale nie przestaje wyznawać zasady hierarchicznej; jest zatem tylko materialnie odszczepieńcza, to znaczy bezwiednie, bezwolnie. Inna zaś część biskupów, trzymając się prawdziwego papieża, w całości chroni podwójny skarb jedności i apostolskości razem z innymi przymiotami, przywilejami i władzami prawdziwego Kościoła. Chmura przechodzi tylko przez tarczę słońca, ale go przecież nie niszczy. tamże, s. 362-363 Nie ma wreszcie u tych sekt charakteru apostolskiego, który domaga się nieprzerwanego następstwa, począwszy od Apostołów. Patrząc bowiem na sekty wszystkie, każdy bezstronny może się przekonać o braku tego następstwa. I tak przed Nestoriuszem nie było Nestorianów, przed Lutrem nie było Protestantów, przed Kalwinem nie było Kalwinów, przed Henrykiem VIII nie było Anglikanów, przed Focjuszem nie było Greków schizmatyków. Protestanci, Zwinglianie, Kalwini, Anglikanie (o tych ostatnich zob. Encyklikę z r. 1896 "Apostolicae curae et caritatis" Papieża Leona XIII) nie mają Biskupów; a więc nie mają i kapłanów, a zatem i o istnieniu ofiary Mszy św., Sakramentu Ołtarza, Pokuty itd. u nich nie może być mowy. Ich pastorzy i przełożeni są to ludzie świeccy, nie mający posłannictwa Bożego i charakteru nadziemskiego, kapłańskiego, który Chrystus Pan w swoim Kościele ustanowił. Wprawdzie Kościół wschodni grecko-schizmatycki ma Biskupów, kapłanów i diakonów czyli część materialną charakteru apostolskiego, ale nie ma posłannictwa od najwyższej Głowy Papieża, następcy św. Piotra, słowem, nie posiada części formalnej tego charakteru apostolskiego, zatem nie jest apostolskim. Jeden Kościół rzymsko-katolicki jest tylko prawdziwym, w nim przebywa Duch Święty, on prowadzi wszystkich bezpiecznie do nieba, on ufundowany jest na opoce, dlatego i my powtórzmy za Bosuetem i Fenelonem: "O święty Kościele Rzymski, jeśli o tobie zapomnę, niechaj zapomnę sam o sobie, niechaj mój język zeschnie się i skołczeje w ustach moich". Ks. J. Tylka, Dogmatyka katolicka. Część ogólna, Tarnów 1897, s. 332 Co warta jest próba podkopania dogmatu "poza Kościołem nie ma zbawienia" Oczywista rzecz przeto, że aby dojść do zbawienia, obowiązani są ludzie z jednej strony szukać środków zbawienia tam, gdzie je Bóg złożył, a z drugiej strony, nie ma Bóg obowiązku drogami nadzwyczajnymi dostarczać tych środków zbawienia człowiekowi, co świadomie i dobrowolnie należeć nie chce do społeczeństwa ustanowionego przez Boga celem dostarczenia człowiekowi tych środków. Wynika stąd przeto, że odmawiać wejścia do Kościoła, gdy się go uznaje za instytucję konieczną, znaczy to dla człowieka dobrowolnie stawiać się po za zbawieniem, raz – przez grzech, który się popełnia, odpychając wezwanie do wejścia do Kościoła, a powtóre – przez bezpośrednie odrzucenia środków zbawienia, jakie Kościół człowiekowi podaje. W takich warunkach człowiek ten musi ginąć, ale ginie wyłącznie z winy własnej. Przedstawiona powyżej i udowodniona katolicka nauka o zbawieniu, jest tak racjonalna, że trudno zrozumieć, dlaczego wywołuje ona w pewnych umysłach jakieś zarzuty. A jednakże, nauka ta bywa dla wielu kamieniem obrazy. Sami nawet katolicy, kapłani z naukami teologicznymi obeznani, wielcy nawet kaznodzieje katoliccy, albo się niepokoili tą nauką, która surowością swą zdała się doprowadzić do rozpaczy, albo też trwożyli się owym możliwym niepokojem, jaki nauka ta wzbudzała w umyśle wiernych nie dość wykształconych i nie zdolnych rozwiązać trudności, jakie w nich ona budziła. Starali się przeto ci katoliccy uczeni usunąć z tej nauki to, co uważali za gorszące. Na nieszczęście, niektórzy z nich spełniając to zadanie, wyjaśnieniami swymi zniszczyli dogmat wiary katolickiej. Słyszeliśmy wyżej, jak utyskuje Pius IX na błędy, jakie oni rozsiewali w tym względzie. Chcieli miłością rozszerzyć podwoje niebieskie, zanadto ciasne w ich przekonaniu przy tej katolickiej zasadzie, że „poza Kościołem nie ma zbawienia”. Gdyby były przeważały ich tłumaczenia i przystosowania dogmatu, gdyby nauka ich wytworzyła była pewne jakieś praktyczne następstwa, oziębiliby w takim razie i stłumili ową żarliwość, jaka popycha misjonarzy katolickich do rozszerzania wszędzie znajomości Chrystusa i Kościoła. Boć pocóż zadawać sobie tyle trudów, podejmować takie prace, tyle krwi przelewać, by doprowadzić do Kościoła ludzi, którzy i bez niego posiadają wszystko, co im do zbawienia potrzebne? I wiele dusz przez to pozostawałoby w ciemnościach i w pomręce śmierci. Tym sposobem, sądząc pod pozorem miłości, że się łagodzi surowość dogmatów, idzie się do zguby dusz ludzkich. Tymczasem dogmaty wiary utrzymują się same przez się; justificata in semetipsa; by być pożytecznie i skutecznie obronionymi nie potrzebują ulegać żadnej zmianie, żadnemu przystosowaniu. Co więcej, wszystkie te mniemane złagodzenia dogmaty wytwarzają zazwyczaj bardzo poważne trudności, które się obracają przeciw samej prawdzie, którą chciano uczynić więcej dostępną. Musimy tu wszakże zaznaczyć, że wszelką tego rodzaju przesadę w łagodności spowodowywa często inna przesada w znaczeniu przeciwnym, a mianowicie przez złość lub przez niewiadomość przesadza się w naszych dogmatach, by je tym łatwiej pokonać. To właśnie się stało z naszą zasadą: „poza Kościołem nie ma zbawienia.” F. Perriot. Słownik Apologetyczny Wiary Katolickiej podług D-ra Jana Jaugey'a, opracowany i wydany staraniem x. Wł. Szcześniaka, Mag. Teol. i grona współpracowników, T. II. Warszawa 1894, s. 411-412 Poza Kościołem nie ma zbawienia Nigdy nie wątp o tym, że żaden heretyk czy schizmatyk w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego ochrzczony, nie możebyć zbawiony, jeżeli nie przyłączy się do Kościoła, jakiekolwiek by jałmużny dawał, chociażby nawet za imię Chrystusowe krew przelał. Fulgencjusz
(de fid. c. 39. n. 80) Nieomylność nauki katolickiej Nauka kościelna jest nieomylną nie tylko, kiedy ją orzeka uroczystym sądem Najwyższy Pasterz lub sobór ekumeniczny, ale także ją nam podaje powszechna zgodność tych, którzy służą Kościołowi za narzędzia i organa w dziele nauczania jego dzieci. I. M. A. Vacant, Słownik Apologetyczny Wiary Katolickiej podług D-ra Jana Jaugey'a, opracowany i wydany staraniem x. Wł. Szcześniaka, Mag. Teol. i grona współpracowników, T. III. Warszawa 1899, s. 654 Kościół nie może głosić błędnej nauki Otóż, gdyby urząd nauczycielski zbłądził, Kościół popadłby w błąd, a wtedy byłby zwyciężony przez ducha nieprawdy, i tak obietnica Chrystusowa obróciłaby się wniwecz. Ks. dr W. Kalinowski, Ks. dr J. Rychlicki, Podstawy dogmatyki katolickiej, Poznań 1954. Kościół popadłszy w błąd i fałsz słaby się w tej chwili ofiarą "kłamcy od początku", szatana; bramy piekielne odniosłyby zwycięstwo nad Kościołem Chrystusowym. Ks. B. Chełmiński, Nieomylność Kościoła katolickiego, Poznań 1914. A więc Kościół ma być gmachem zbudowanym na fundamencie niewzruszonym nauki Apostolskiej, a kamieniem węgielnym tego fundamentu jest sam Zbawiciel; wiara zaś prawdziwa należy do istoty Kościoła: gdyby więc ją stracił, popadając w błędy, już by zarazem przestał opierać się na tym fundamencie, a dzieło Chrystusa Pana byłoby zniszczone, czego nie można przypuścić wobec wyraźnych przepowiedni Pisma świętego. Ks. J. Tylka, Dogmatyka katolicka. Część ogólna, Tarnów 1897, s. 298 Chrystus
Pan mówi do św. Piotra (Mt. 16, 18): "A ja tobie powiadam, iżeś
ty jest opoka, a na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne
nie zwyciężą go". Jak już powiedzieliśmy wyżej, oznaczają
te słowa, że Kościół ma być gmachem, założonym na silnej
podwalinie, że Chrystus Pan chce mu dać Głowę, której ma zawdzięczać
swą niespożytą trwałość i jedność. Wykazaliśmy także, iż słowa
te muszą odnosić się i do następców św. Piotra. Podstawą zaś Kościoła
jest wiara, a więc na to przede wszystkim potrzebny mu jest
naczelny kierownik, żeby wiara jego pozostała czystą i niezachwianą.
Gdyby zaś sam ten władca naczelny mógł popadać w błędy i głosić
fałszywą naukę, natenczas nie tylko przestałby być fundamentem Kościoła,
ale przyczyniłby się w najznaczniejszej mierze do jego upadku i skażenia.
A dalej jest Piotr zarazem ustanowiony w Kościele punktem środkowym
jedności. Jedność zaś Kościoła polega przede wszystkim na jedności
wiary. Jeżeli tedy Piotr jest fundamentem Kościoła, nie może on
wprowadzać nauki heretyckiej, która musiałaby rozerwać tę jedność
wiary. To wynika i z następnych słów Chrystusa Pana: "a bramy
piekielne nie zwyciężą go". Piotr i jego następcy dają taką
moc i trwałość Kościołowi, iż jest niezwyciężony. Atoli wszyscy się
zgadzają na to, iż gdyby herezje mogły opanować Kościół, zwyciężyłoby
go piekło. Ks. J. Tylka, Dogmatyka katolicka. Część ogólna, Tarnów 1897, s. 370 Sykstus IV potępia r.
1479 zdanie Piotra oxomeńskiego Nieomylność kanonizacji Jeżeli nie jest herezją, to w każdym razie jest to zdanie nierozważne, które gorszy cały Kościół, krzywdę wyrządza Świętym, trąci herezją; i ten zasługuje na najcięższe kary, kto by śmiał twierdzić, że Papież zbłądził w tej lub owej kanonizacji. Benedykt XIV Prawda jest niewyrozumiała Często słyszymy zarzut, że Kościół katolicki jest "niewyrozumiały". Nie pozwala np., żeby w małżeństwach mieszanych połowa dzieci była innego wyznania; nie pozwala, żeby poświęcony przez Kościół sztandar, mógł być "poświęcony" przez inne wyznania itd. Jest niewyrozumiały? Nie, Kościół katolickie nie jest niewyrozumiay, tylko PRAWDA, której jest stróżem jest "niewyrozumiała". bp. Tihamer Toth, Chrystus królem Kościoła. Kazanie wygłoszone w 1926r. dla studentów uniwersytetu w Budapeszcie Dom Boży Gdybyś kiedy podróżował po miastach, nie pytaj, gdzie jest dom Boży? bo także sekty heretyckie mają swoje miejsca przytułku, które nazywają domem Bożym. Ani też nie pytaj, gdzie jest Kościół, ale gdzie jest Kościół katolicki, bo to jest właściwe imię tej świętej Matki wszystkich, oblubienicy Pana naszego Jezusa Chrystusa. Św. Cyryl Jerozolimski Depozyt wiary Któż nie wie, że co przez księcia apostołów podane zostało rzymskiemu Kościołowi i do dziś jest strzeżone, powinno być od wszystkich zachowane i nie może być zastąpione tym, co albo powagi nie ma, albo skądinąd początek bierze. Innocenty I. Papież. List do Decencyusza biskupa Środki zbawienia są tylko w Kościele katolickim Kościół Chrystusowy... jeden jest, niepodzielony i niepodzielny, podporządkowany jednej Głowie niewidzialnej Chrystusowi i widzialnej głowie rzymskiemu biskupowi, wikariuszowi Chrystusa. Z nim tylko Duch św., duch prawdy przebywa na wieki. Dlatego tylko w nim prawda i tylko w nim środki zbawienia. bp. obrz. gr. Józef Papp-Szilagyi z Wielkiego Waradyna, w odpowiedzi na list Piusa IX w sprawie tematu obrad Soboru Watykańskiego (1866) Religia chrześcijańska tylko w Kościele Religię chrześcijańską można wyznawać tylko w Kościele i przez Kościół założony przez Chrystusa. Projekt konstytucji dogmatycznej o Kościele Chrystusowym przedłożony ojcom do rozpatrzenia. Pius Biskup sługa sług Bożych za aprobatą soboru na wieczną rzeczy pamiątkę. Rozdział II. Sobór Watykański 1870. Widzialna jedność Kościoła Ponieważ taki jest prawdziwy Kościół Chrystusowy, dlatego oświadczamy, że ta widzialna i rozpoznawalna społeczność jest owym Kościołem boskich obietnic i zmiłowań, który Chrystus zechciał wyróżnić i ozdobić tylu uprawnieniami i przywilejami. Jest on w swoim ustroju tak wyraźnie oznaczony, że inne społeczności, oddzielone od jedności wiary lub wspólnoty tegoż ciała, nie mogą być nazwane jego częścią lub członem; ani też nie obejmuje on ani ogarnia różnych odłamów religijnych z nazwy chrześcijańskich, lecz sam w sobie zjednoczony i ściśle zespolony w swojej widzialnej jedności stanowi ciało niepodzielone i niepodzielne, które jest właśnie Mistycznym Ciałem Chrystusa. O nim to mówi Apostoł: jedno ciało i jeden duch, jak jesteście wezwani w jednej nadziei wezwania waszego. Jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden Bóg i Ojciec wszystkich, który jest nad wszystkimi i poprzez wszystko i we wszystkich nas. Projekt konstytucji dogmatycznej o Kościele Chrystusowym przedłożony ojcom do rozpatrzenia. Pius Biskup sługa sług Bożych za aprobatą soboru na wieczną rzeczy pamiątkę. Rozdział V. Sobór Watykański 1870. Kościół nie może popaść w błąd Kościół Chrystusowy utraciłby swą niezmienność i godność, i przestałby być społecznością udzielającą życie i koniecznym środkiem do zbawienia, gdyby sam mógł zejść na bezdroża w prawdach zbawczej wiary i obyczaju, i w przepowiadaniu i wykładaniu ich sam mógł zbłądzić lub innych w błąd wprowadzić. Projekt konstytucji dogmatycznej o Kościele Chrystusowym przedłożony ojcom do rozpatrzenia. Pius Biskup sługa sług Bożych za aprobatą soboru na wieczną rzeczy pamiątkę. Rozdział IX. Sobór Watykański 1870. Prawdziwy Kościół Chrystusowy Tym zaś prawdziwym i tak błogosławionym Kościołem Chrystusa nie jest żaden inny, tylko jeden, święty, katolicki i apostolski, rzymski. Projekt konstytucji dogmatycznej o Kościele Chrystusowym przedłożony ojcom do rozpatrzenia. Pius Biskup sługa sług Bożych za aprobatą soboru na wieczną rzeczy pamiątkę. Rozdział X. Sobór Watykański 1870. Kościół wobec fałszywych religii w państwie katolickim Jest to
nietolerancja, ale nietolerancja w sferze teorii, właściwa prawdzie, która każdemu,
co inaczej trzyma, mówi w oczy: błądzisz. I w tej mierze – rzecz uwagi
godna – żadne wyznanie nie jest tak bezwzględne w swej wyłącznej
afirmacji, jak katolicyzm. Wszelako ta nietolerancja w teorii godzi się z
najzupełniejszą tolerancją w praktyce. Katolik, cieszący się pełnią
prawdy, tym większą powinien mieć wyrozumiałość i litość dla tych, co
jej nie posiadają. I tylko namiętność ludzka, a nie religia katolicka, mogła
czasem doprowadzić do narzucenia przemocą prawdy. Ojciec Święty [Leona XIII]
stawia wyraźnie, za św. Augustynem, zasadę: „że nikt przeciwko swej woli
nie powinien być zmuszanym do przyjęcia wiary katolickiej”. Więc i uznanie
katolicyzmu za religię państwa nie wiąże się, w myśl Kościoła, z prześladowaniem
innych wyznań, ale z ich tolerancją. Co więcej, postawiwszy absolutnie
prawdziwą zasadę: że państwo powinno mieć państwową religię, i to nie
inną, tylko katolicką, sam Ojciec Święty naucza w końcu encykliki Immortale
Dei, że w wielu okolicznościach, dla uniknięcia większego zła, z legalnym
uznaniem innych wyznań zgodzić się można. Ks. Marian Morawski, Encyklika Immortale Dei a liberalizm, Kraków 1908. Kościół jest hierarchiczny W Kościele z ustanowienia bożego istnieją dwa odrębne stany: duchownych i laików (kan. 107). Kościół bowiem jako społeczność doskonała posiada ustrój hierarchiczny, w którego skład wchodzą przełożeni i poddani. Duchowni, uczestnicząc w większym lub mniejszym zakresie w władzy Kościoła, rządzą jego członkami i dostarczają im środków uświęcenia; laicy zaś, stając się przez chrzest członkami Kościoła, posiadają osobowość prawną wraz z wszelkimi prawami i obowiązkami, a przede wszystkim obowiązek posłuszeństwa władzy Kościoła i dążenia do własnego uświęcenia. Ks. Franciszek Bączkowicz C.M., Prawo kanoniczne. Podręcznik dla duchowieństwa, T. I., Opole 1957, s. 608 Papież głoszący herezje traci urząd Papież utraciłby również swój urząd wskutek popadnięcia w zupełny i stały obłęd, oraz według powszechnie przyjętego zdania wskutek publicznej herezji, gdyby w nią popadł jako osoba prywatna. Ks. Franciszek Bączkowicz C.M., Prawo kanoniczne. Podręcznik dla duchowieństwa, T. I., Opole 1957, s. 437 Sama tylko prawda całkowita i autentyczna jest zbawienną, a tę znajdujemy jedynie w Kościele katolickim Tomasz. A więc Kościół katolicki modli się i za tych, którzy nie są jego członkami? Proboszcz. Kościół modli się w ciągu całego roku o rozszerzenie prawdziwej wiary, o wykorzenienie kacerstw i w ogólności za wszystkich ludzi, którzy do niego nie należą, a to w tym celu, aby Bóg raczył wzniecić przed ich oczyma światło Ewangelii i przygotować ich do zbawienia wiecznego; a stąd wypada, że ci, którzy nie są katolikami a nawet i chrześcijanami, nigdy nie są wyłączani od jego modlitw; dziś [w Wielki Piątek] atoli Kościół o nich imiennie wspomina w nabożeństwie publicznym i uroczystym; jest to zaszczyt, który przystoi samym katolikom prawowiernym ponieważ w ogóle, zabronione jest modlić się publicznie za wyłączonych z kościoła, czyli ekskomunikowanych. Tomasz. A więc Kościół katolicki mniema rzeczywiście, że wyłącznie sami katolicy mogą otrzymać niebo? Proboszcz.
Bacząc na ducha jakiego przyniosłeś z obcych krajów i twoje dążności,
jakie kilkakrotnie objawiłeś; spodziewałem się wcześniej lub później
takiego od ciebie zapytania. Kościół katolicki, mój przyjacielu,
wierzy, że Pan Jezus nie przyszedł na ziemię bez potrzeby, lecz że
odkupienie równie jak i objawienie, jakie przyniósł na ziemie, były
potrzebne dla uświątobliwienia ludzi i dla ich wiecznego zbawienia: ten
więc, który pragnie wnijść do nieba nie może inaczej tego zamiaru osiągnąć
tylko przez Jezusa Chrystusa, nie masz bowiem pod niebem innego imienia
danego ludziom, w którembyśmy mieli być zbawieni.
(Dzieje Apost. IV, 12). Tomasz.
To rzecz szczególna, ja dotąd mniemałem, że Kościół potępia ludzi,
którzy inaczej wierzą jak katolicy. Proboszcz.
Kościół, zarówno jak nie potępia nieszczęśliwych obłąkanych, tak
też nie poczytuje za świętych, wszystkich katolików jedynie ze względu
na ich wyznanie Kościół nie potępia nikogo osobiście, ale potępia
tylko błąd, tak, jak potępia grzech nie przestając litościwie postępować
z grzesznikiem i starać się o pozyskanie go Bogu. Tomasz. Jednak proboszcz ogłaszał nam pewnego dnia, mówiąc o rozkrzewieniu się wiary, o usiłowaniach, jakie Kościół czyni w nawracaniu pogan i kacerzy. Ja zaś uważam te zabiegi za mało użyteczne, jeżeli oni zostają w swoim błędzie w dobrej wierze i skoro błąd taki nie wystawia ich zbawienia na niebezpieczeństwo. Proboszcz. Powiedz mi, mój Tomaszu, gdybyś na przykład widział kogoś błądzącego przez niewiadomość, czybyś nie poczytywał sobie za obowiązek ostrzec go o tym i wskazać prawdziwą drogę, chociaż możesz przypuszczać, że on za to nie jest odpowiedzialnym, i że to czyni w dobrej wierze? Tomasz. Bez wątpienia. Proboszcz. A więc poczuwasz się do obowiązku, abyś ostrzegł błądzącego po bratersku i wyprowadził go z niewiadomości. A czyliż nie widzisz, że Kościół katolicki ma również taki obowiązek w podobnym wypadku? A więc tenże Kościół powinien wszędzie rozszerzać prawdę, której jest przechowywaczem, ponieważ Zbawiciel rozkazał: „idźcie i nauczajcie wszystkie narody” (Mat. XXVIII, 19), i powinien wypełniać dotąd to rozporządzenie, dopokąd ludzie będą potrzebowali powołania ich do wiary. Tomasz. Już teraz wszystko uznaję, księże proboszczu.
Piękności Kościoła Katolickiego przedstawione w zewnętrznych uroczystościach, obrzędach i zwyczajach. Opracowali po niemiecku w 21 wydaniu xx. Grzegorz Rippel i Henryk Himjoben, a we francuzkim przekładzie pomnożył x. N. J. Cornet. Dla polskich czytelników z obu języków przełożył, zastosował i pomnożył x. Nestor H.S. Bieroński, Kanonik Katedry Kieleckiej, Proboszcz Małogoski, Tom I. Warszawa, 1889, s. 94-99 Duch Św. nie działa poza Kościołem Tylko Kościół katolicki jest Ciałem Chrystusowym. Chrystus jest Głową i Zbawicielem swojego Ciała. Poza tym ciałem Duch nie ożywia nikogo. Św. Augustyn. Epistola CLXXXV n. 50. Poza Kościołem jest możliwe wszystko, oprócz zbawienia Poza Kościołem można wszystko uczynić, poza zbawieniem duszy. Można doznawać czci, można przyjmować sakramenty, można śpiewać "Alleluja", można odpowiadać "Amen", można głosić Ewangelię, można wyznawać i głosić wiarę w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego, ale wyłącznie w Kościele katolickim można odnaleźć zbawienie. Św. Augustyn. Sermo ad Caesareensis ecclesiae, Patrologia Latina, t. 43, kol. 695. Ochrzczone dzieci innowierców
Kto odłączył się od Kościoła, np. przez herezję, ten
przestaje być członkiem Kościoła, chociaż wobec Boga nie jest wolnym od
przyjętych na chrzcie obowiązków; postąpił on jak żołnierz, który opuścił
swego pana, a przyszedł do obozu nieprzyjaciela. Nie należą więc do
Kościoła katolickiego poganie, żydzi, kacerze i schizmatycy. (Sob.
Florencki). Natomiast są członkami Kościoła ochrzczone dzieci innowierców.
Chrzest jest dobrem tylko prawdziwego Kościoła (Św. Augustyn) - Ochrzczone
dzieci innowierców przestają być członkami Kościoła, dopiero wtenczas,
jeśli doszedłszy do używania rozumu, zwracają się do wyznania błędnej
nauki (np. przyjmują komunię innowierczą). |